sobota, 11 sierpnia 2018

Grecja, Ateny - cz. 3

 Ateny cz. 3 – atrakcje

W tym poście chciałbym pokrótce (obiecuję, że postaram się nie rozpisywać, co już zaprzeczam stosując ten wtręt...) przedstawić główne atrakcje Aten.
I znów, chciałbym tu podkreślić, że nie uważam się za wszechwiedzącego czy nie wiadomo jak obeznanego. Byłbym przeszczęśliwy, gdyby ktoś włączył się w dyskusję i przedstawił swój punkt widzenia. Ja przedstawię mój osobisty pogląd, lecz również z uwzględnieniem wrażeń mojej kochanej rodzinki.
Zacznę od oczywistych oczywistości, które znajdziecie zapewne w każdym przewodniku. Punkt obowiązkowy każdego odwiedzającego stolicę Grecji: Akropol. Choć wielu Ateńczyków nigdy go nie odwiedziło, zapewne jak i wielu Wrocławian nie zawitało do Panoramy Racławickiej, czy Krakowian na Wawel, to uważam, że szkoda odpuścić ten punkt programu, nawet jeśli nie kręcą was stare kamienie.
Do Akropolu najlepiej się dostać metrem. Ze stacji Acropolis mamy zaledwie kilka kroków do kas biletowych przy południowych zboczach. Jeśli długość kolejki was przerazi można spróbować przy drugim wejściu od strony zachodniej (jest tam nieco więcej kas). Mimo że wybraliśmy się z samego rana to z 40 minut musieliśmy odstać. Pracują nad elektroniczną sprzedażą biletów, ale póki co nie jest to możliwe. W kolejce nagabują mówiący po angielsku przewodnicy, którzy za dodatkową opłatą 10 euro od osoby sprzedadzą bilet bez kolejki oraz opowiedzą o zabytkach.
Do wyboru mamy dwa rodzaje biletów. Pierwszy obejmuje wstęp na sam Akropol i jego zbocza, na których znajduje się m.in. teatr Dionizosa i Odeon Heroda Attyka (wiem, brzmi dziwnie) w cenie 20 euro za osobę dorosłą (dzieci bezpłatnie, i to aż do 18. roku życia – pamiętajcie tylko, żeby miały jakiś dowód tożsamości do okazania). Druga opcja to bilet ważny 5 dni w cenie 30 euro obejmujący oprócz Akropolu wstęp do 7 czy 8 innych archeologicznych miejsc (czytaj: ruin) na terenie Aten (m.in. biblioteka Hadriana, rzymska Agora czy Świątynia Zeusa). W środku lata byłaby to zabójcza wyprawa, poza tym, nie będę ukrywał, że aż tak nas to nie pociąga.
W niewielkiej odległości od Akropolu znajdziemy Muzeum Akropolu. Jest to dość nowy twór, powstały zaledwie w 2009 roku. Oprócz doznań intelektualnych daje miłe schronienie w upalny dzień. Cena 5 euro, dzieci bezpłatnie (jupi! - oszczędzone 10 euro to już butelka całkiem niezłego greckiego wina). Trzy piętra prezentują okazałą kolekcję odnalezionych bądź odratowanych elementów Partenonu i innym budowli oraz rzeźb z terenu wzgórza Akropolu. Jest też spora restauracja z widokiem na Akropol i cenami zbliżonymi do tych z innych restauracji w mieście. Na nas (włącznie z dziećmi) największe wrażenia zrobiły wyświetlane filmy przedstawiające perypetie Akropolu na przestrzeni stuleci. Nie miałem pojęcia, że Partenon swojego czasu był przerobiony na kościół, a po zajęciu miasta przez Turków na meczet.
Jak już nabierzemy ponownie sił i chęci na spacery polecam udać się na pobliskie wzgórze Filopappou (zwane również wzgórzem Filopapposa). Dość mocno zadrzewiony teren ułatwia wchodzenie nawet w bardzo słoneczny dzień. To z tego miejsca można podziwiać piękny widoki na Akropol i strzelić sobie fotę z Partenonem na dłoni, a co.
Jeśli jeszcze nie macie dość wędrówek, to polecam odwiedzić kolejne wzgórze Aten – najwyższe – Likawitos (zwane również wzgórzem Lycabettus). My postanowiliśmy odwiedzić to miejsce późnym popołudniem. Droga na szczyt jest bardzo stroma i dość długa. Jeśli chcecie, żeby wasza rodzina się do was jeszcze kiedyś odezwała proponuję skorzystać z taksówki, która za niewielką opłatą dowiezie na górny parking (5-10 euro, w zależności z której części miasta jedziecie, to przyznacie niewiele za pewność, że twoja żona i dzieci nie wystawią twoich rzeczy za drzwi). Od niedawna jest możliwość wjazdu kolejką w cenie 6 euro, ale nie próbowałem to się nie wypowiem. Z parkingu już tylko z 200 metrów stromego podejścia i możemy podziwiać... dziki tłum innych turystów kłębiący się na powierzchni 50 metrów kwadratowych próbujących strzelić selfie na tle zachodzącego słońca... Nie wiem czy to ta pora, czy o każdej porze byłoby podobnie, ale ciężko napawać się naprawdę przepiękną panoramą miasta, gdy muszę przepychać się między ludźmi, żeby coś zobaczyć. Inne miałem wspomnienia z tego miejsca... Ale żeby nie było, warto tam się udać. Może wczesnym rankiem?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne