wtorek, 31 grudnia 2019

Wenecja zimą

 WENECJA

Korzystając z okazji, że byliśmy na nartach stosunkowo niedaleko Wenecji (ok. 2 godzin jazdy samochodem), postanowiliśmy odwiedzić to niezwykłe miasto i pokazać je Kasi i Mateuszowi (ja z Ewą już raz tam byliśmy, ale tylko na krótką chwilę i miałem niedosyt).
Chciałbym się z Wami podzielić moimi wrażeniami licząc, że skonfrontuję moje odczucia z Waszymi, lub może zainspiruję tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zobaczyć to miasto na 100 wyspach.
Na nocleg wybraliśmy nie samą Wenecję, ale pobliską miejscowość Mestre, z kilku powodów. Po pierwsze, noclegi są droższe, choć na AirBnB udało mi się znaleźć też i takie w rozsądnej cenie (pamiętajcie, że mówię o końcówce grudnia – poza sezonem; w sezonie zwrot „rozsądna cena” w odniesieniu do Wenecji raczej nie istnieje...). Po drugie, jechaliśmy autem, a parkowanie w Wenecji potrafi kosztować nawet 4 euro za godzinę. Dodatkowo podróżowaliśmy z boxem dachowym, więc odpadały niektóre tańsze parkingi kryte, gdzie płaci się np. za dobę. Po trzecie, poza Wenecją można zjeść dużo lepiej i duuużo taniej. W Wenecji, na przykład, nie uświadczymy pizzy z prawdziwego pieca opalanego drewnem. Ze względów bezpieczeństwa i ograniczenia przestrzeni mają tylko piece elektryczne. Poza tym, mam wrażenie, że przy takiej masie turystów w wielu lokalach nie przykładają już uwagi do jakości.
Jednak atutem, bez którego powyższe punkty nie miałyby sensu to fakt, że miejscowość Mestre jest świetnie skomunikowana z Wenecją. Można się przemieszczać pociągiem lub autobusem. My mieliśmy przystanek autobusowy pod samym hotelem. Koszt biletu 1,50 euro, czas przejazdu ok. 20 minut.
Opis samego miasta chciałbym zacząć od tego co mnie osobiście zaskoczyło. Mianowicie Wenecja jest naprawdę duża. Nie będę tu przytaczał liczb, ale mimo wcześniejszej wizyty miałem nieuzasadnione przekonanie, że to zaledwie kilkanaście uliczek i kilka kanałów w okolicy placu Św. Marka. Nawet pobieżny rzut oka na mapę nie oddaje faktycznego rozmiaru. A okazało się, że można by spokojnie przespacerować pewnie parę dni nie przechodząc dwa razy tą samą uliczką czy tym samym mostkiem (których jest ok. 400).
My spędziliśmy prawie 7 godzin odkrywając wąskie uliczki, skwerki i kolejne mostki, od czasu do czasu robiąc przerwę w małej kawiarence na dodające energii espresso lub w knajpce na posiłek. Oczywiście odwiedziliśmy najpopularniejsze miejsca jak Plac Św. Marka czy most Ponte di Rialto, ale również, a może nawet przede wszystkim, staraliśmy się znaleźć nieoczywiste miejsca ukryte przed głównym nurtem fali turystów, których mimo pory roku było sporo, szczególnie po godzinie 11. Wybierając się na zwiedzanie we wczesnych porach rannych (powiedzmy 8-9), możemy rozkoszować się względnym spokojem.
Oczywiście oprócz pieszych wędrówek mamy możliwość przepłynięcia się tramwajem wodnym, wodną taksówką lub gondolą, choć ta ostatnia jest rozrywką niestety kosztowną. Cena to 80 lub 100 euro na 45 min lub 60 min. Ale jeśli jesteście w szóstkę to rozkładając koszt na wszystkie osoby, może się okazać być znośne w zamian za możliwość romantycznego podziwiania miasta z innej perspektywy.
Gdy rozmawiałem lub czytałem o Wenecji często pada hasło: „smród”. W niektórych miejscach faktycznie można było wyczuć specyficzny zapach, jednak dość typowy dla wielu nadmorskich miejscowości, gdzie np. betonowe nabrzeże pokryte jest glonami. Mnie osobiście on nie przeszkadza i na pewno nie psuje pozytywnego wrażenia. Ponoć bardziej dokuczliwy jest zapach tłumu spoconych turystów w szczycie sezonu letniego.
Często też możemy usłyszeć o powodziach zalewających sporą część miasta. Tzw. „aqua alta” (wysoka woda) faktycznie jest problemem, ale dość regularnie występującym i widać, że mają doświadczenie i
świetnie
sobie z tym radzą. Zaledwie kilka tygodni po jednej z większych powodzi, nie zauważyłem utrudnień wynikających z tego.
Reasumując, osobiście uważam, że miasto jest na tyle unikalne i urokliwe, że na pewno warto je zobaczyć choć raz. Ja na pewno nie żałuję i gdyby nie to, że mam na „mojej liście” jeszcze mnóstwo innych miejsc do zobaczenia, to na pewno bym tu wrócił.
Ponieważ mamy dziś Sylwester, to z okazji Nowego Roku życzę Wam wszystkim i sobie wielu wspaniałych podróży i cudownych doświadczeń.











Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne