sobota, 25 marca 2023

Londyn 2023 cz.1

Udało mi się z moim nastoletnim synem wyskoczyć na tzw. city break. To znaczy moja kochana Żona najpierw zasugerowała, żebyśmy sobie zrobili męski wypad, a później żałowała i wręcz awanturowała się, że lecimy bez Niej – ech, kobiety.

City break, czyli krótki wypad zazwyczaj do dużego miasta w celu zwiedzania lub zażywania innych rozrywek. A jak duże miasto, to cóż innego niż kwintesencja metropolii, trzecia największa aglomeracja Europy – Londyn (tak, jest takie miasto… nieco mniej sławne niż Lądek, ale jest).

Stolica Wielkiej Brytanii w całej swej okazałości zajmuje ponad 1500 km2 i jest zamieszkana przez blisko 9 mln ludzi mówiącymi w 300 różnych językach. Tzw. Greater London to de facto zlepek wielu miasteczek, które na przestrzeni wieków zostały wchłonięte przez Londyn i stały się jego dzielnicami. I każda oferuje coś innego. Niby jedno miasto, a w stosunkowo niewielkiej odległości od siebie mamy takie perełki jak Camden Town, Canary Wharf, Little Venice, Notting Hill, China Town itd. Każda dzielnica ma do zaoferowania coś innego, ale o tym później.

Na początek musimy dostać się do Londynu. Stolica UK ma aż 6 lotnisk do wyboru. Ale tanie linie lotnicze zazwyczaj latają do 3 z nich. Z Wrocławia możemy polecieć Ryanair’em do Stansted lub Wizzair’em do Luton. Tym razem, ze względu na cenę i atrakcyjniejsze godziny połączeń, do Londynu leciałem irlandzkim przewoźnikiem, a wracałem węgierskim Wizzair’em, dzięki czemu na miejscu byliśmy o godz. 11 w piątkowe przedpołudnie, a lot powrotny mieliśmy o 21:30 w niedziele wieczorem, czyli praktycznie 3 pełne dni na zwiedzanie.

Kolejny punkt planowania podróży to nocleg. O ile loty można znaleźć w bardzo atrakcyjnych cenach (lecąc w tygodniu można znaleźć lot w dwie strony za 150-180 zł, w weekend 250-300 zł), to nie ma czegoś takiego jak tani nocleg w Londynie. Generalnie musimy być przygotowani, że to jednak jedno z najdroższych miast na świecie, co nie oznacza, że nie warto szukać tańszych opcji.

Szukając lokum nie skupiajmy się na bliskiej odległości od centrum (tam jest mega drogo), lecz odległości od stacji metra. Wówczas nawet mając nocleg w strefie trzeciej (zone 3) dostaniemy się do ścisłego centrum w 20-30 minut, a ceny zakwaterowania będą dużo niższe.

Skoro wspomniałem o metrze to warto może przytoczyć kilka faktów. The Tube (bo tak się pieszczotliwie określa londyńskie metro) jest najstarszym metrem na świecie, uruchomionym w 1863 r. Tak, 160 lat temu!!! Aktualnie cały system składa się z 11 (lada chwila 12) linii metra o łącznej długości ponad 400 km z 270 stacjami oraz z kolejki naziemnej Overground i ciekawym systemem lekkiej kolei DLR, która jest systemem zautomatyzowanym, co oznacza, że ​​pociągi nie są obsługiwane przez maszynistów, a sterowane automatycznie.

Na początku ogrom sieci komunikacji miejskiej może przerażać, ale tak naprawdę jest dobrze zorganizowany i dość szybko odnajdziemy się w gąszczu licznych połączeń. Mimo wszystko dla ułatwienia polecam mobilną aplikację Citymapper, dzięki której nie tylko dowiemy się jak i czym dojechać, ale również ile będzie nas kosztował przejazd i jeszcze za rączkę poprowadzi informując kiedy wysiąść i za ile mamy następny środek transportu.

A teraz do meritum: co zobaczyć w Londynie?
Lista atrakcji jest praktycznie nieskończona. Jestem więcej niż pewny, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zacznijmy od takich oczywistości jak ikoniczny Big Ben (choć tak naprawdę nazwa odnosi się do wielkiego dzwonu w środku wieży, a sama wieża zegarowa oficjalnie nosi miano Elizabeth Tower) będącą częścią Pałacu Westminster, który z kolei jest siedzibą parlamentu. Wieża po remoncie jest jeszcze piękniejsza i robi wrażenie kiedy się pod nią stanie. Ale uważajcie, bo jest to również ulubione miejsce dla kieszonkowców. Wręcz uwielbiają jak turyści w zachwycie zadzierają główki i pstrykając fotki na instagram beztrosko udostępniają im swoje torebki i plecaczki. Nie żebym straszył, bo moim zdaniem Londyn jest stosunkowo bezpiecznym miastem, ale warto pilnować swoich kosztowności, lub tak jak ja – po prostu ich nie mieć.

Kolejnym oczywistym punktem na mapie miasta jest Tower Bridge. Bez wątpienia drugi po Big Benie najbardziej rozpoznawany symbol Londynu. Ba, całej Wielkiej Brytanii. Ten most zwodzony z charakterystycznymi wieżyczkami, został zbudowany pod koniec XIX w. w stylu wiktoriańskim. Można zwiedzać jego wnętrze i szczerze polecam. Szczególnie dla żądnych nieco mocniejszych wrażeń, bo w ramach zwiedzania przechodzimy 34 m nad poziomem jezdni częściowo po szklanej podłodze. Mam lęk wysokości, ale walczę ze swoimi ograniczeniami i trochę na przekór sobie pcham się na takie atrakcje.

Jeśli chcemy podziwiać panoramę miasta z wysokości to Tower Bridge nie wystarczy. Na szczęście mamy obecnie dużo innych możliwości. Po pierwsze London Eye, czyli tzw. diabelski młyn na brzegu Tamizy. Wysoki na 135 metrów zapewnia widoczność na 40 km w pogodny dzień (choć powinno się mówić w pogodną godzinę, bo typowa angielska pogoda potrafi zmieniać się z godziny na godzinę). Składa się z 32 kapsuł, z których każda pomieści do 25 pasażerów. Wycieczka to jeden pełny obrót i trwa ok. 30 min. Jest to jedna z droższych atrakcji i dodatkowo często musimy odstać swoje w kolejce. Na szczęście mamy inne alternatywy. Z płatnych jest np. the Shard – piękny przeszklony szpic – najwyższy budynek w zachodniej Europie (ok. 320 m wysokości). Ale są też bezpłatne punkty widokowe, np. Sky Garden, który udało nam się odwiedzić podczas tej wycieczki. Trzeba jednak rezerwować bezpłatną wejściówkę i nie jest to łatwe, bo nowe terminy pojawiają się w poniedziałki na 3 tygodnie przed i bardzo szybko schodzą. Jeśli nie załapiecie się na ten taras widokowy to jest jeszcze w pobliżu the Garden at 102. Na pewno trzeba przynajmniej jedno z tych miejsc odwiedzić.

Tutaj zrobimy krótką przerwę. W części drugiej napiszę o zwiedzaniu, jedzeniu i o moim własnym patencie na londyńską drożyznę.

Londyn 2023 - cz. 2















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne