wtorek, 5 lipca 2022

Apulia – Włochy cz. 2

W tym poście skupię się na miejscach wartych odwiedzenia. Są to oczywiście subiektywne wrażenia i chyba w większości pokrywają się z rekomendacjami, które można znaleźć na forach lub blogach podróżniczych, ale jak macie ochotę poczytać o naszych spostrzeżeniach, to zapraszam do lektury.
Po uroczym Locorotondo (krótka wzmianka w poprzednim poście) wybraliśmy się do Alberobello. To niesamowite miasteczko słynie ze specyficznych domków trulli – jest ich tu ok. 1500. Trulli – śmiało można powiedzieć symbol Apulii – to małe białe domki wybudowane na planie koła (ew. kwadratu) ze stożkowatymi dachami z szarego łupanego kamienia. Budowane były bez zaprawy, co miało pomóc uniknąć płacenia podatków, gdyż za niewykończone domy nie trzeba było go płacić, a dach takiego trullo w łatwy sposób można było częściowo zdemontować, a po ewentualnej inspekcji na nowo złożyć. Inna teoria wskazuje na Ferdynanda Aragońskiego, który miał zakazywać stawiania stałych domostw chcąc łatwiej relokować ludność zgodnie z potrzebami. Jaka by nie była geneza ich powstania, stanowią oryginalną atrakcję i dobrze jest do nich zajrzeć czy nawet usiąść na kawę, bo choć w niektórych nadal ludzie mieszkają albo udostępniają na nocleg, to wiele jest przerobionych na sklepiki, restauracje czy kawiarnie. A propos kawy, jeśli jeszcze nie próbowaliście to zdecydowanie polecam zamówić sobie caffe freddo. Zasadniczo to po prostu kawa mrożona, ale nie w wydaniu polskim, gdzie mamy mleko, gałkę lodów i „o zgrozo” bitą śmietanę. Tutaj zazwyczaj to jest czarna słodka kawa mocno zmrożona. Niesamowicie orzeźwia i dodaje kopa na dalsze zwiedzanie.
Kolejnym punktem obowiązkowym jest Matera, zwana Jerozolimą Europy. Jest to, zaraz po Petrze, najstarsze nieprzerwanie zamieszkiwane miasto. Pierwszy mieszkańcy przybyli tu w paleolicie i wykuwali swoje domostwa w skale. W tych samych jaskiniach ludzie mieszkali aż do lat 50-tych XX wieku, bez bieżącej wody i prądu, w warunkach prawie identycznych jak ich przodkowie kilka tysięcy lat wcześniej. Dopiero w 1952 r. rząd włoski, mając ambicje szybkiego rozwoju kraju, nie mógł już dłużej tolerować sytuacji, gdzie w centrum dużego miasta ludzie mieszkają z bydłem w jaskiniach bez podstawowych mediów, a śmiertelność noworodków wynosiła 50% i zdecydowali przymusowo przesiedlić ok. 15.000 osób.
Nienaruszony klimat tego historycznego miasta został co najmniej kilkukrotnie wykorzystany przez branżę filmową. Warto tu wspomnieć choćby „Pasję” w reżyserii Mela Gibsona czy najnowszą odsłonę „Jamesa Bonda”, gdzie dzielny agent 007 pędził wąskimi kamiennymi uliczkami Matery swoim srebrnym Aston Martinem. Oczywiście chciałem odtworzyć chociaż fragment pościgu, ale Ewa mnie uświadomiła, że ubezpieczenie może nie pokryć uszkodzeń wynikających ze zjazdu schodami…
Przy okazji, na przełomie czerwca i lipca o dziwo nie było tłumów. Jak oglądaliśmy przed wyjazdem filmiki z tych miejsc, to czasami było aż gęsto od turystów, a filmy były zwykle kręcone wiosną lub jesienią. Choć w naszym rozumieniu lato to wysoki sezon, to chyba większość jest mądrzejsza od nas i nie pcha się na zwiedzanie w 36-stopniowym upale (mięczaki 😃). I tu na chwilę wrócę do kwestii poruszonej w pierwszym poście. Czy koniec czerwca to jest dobry termin na odwiedzenie Apulii? Cóż, na pewno delikatnie mówiąc jest ciepło. Jeśli źle znosicie saunę i żar lejący z nieba, lub nie lubicie wstawać wcześnie, żeby zwiedzać przed największym upałem, to może faktycznie lepiej wybrać inny termin. Pamiętajcie jednak, że właśnie charakterystycznym elementem tych miasteczek są wąskie uliczki, które dają schronienie przed słońcem i bez problemu znajdziecie ulgę popijając schłodzone napoje w licznych klimatyzowanych kafejkach. A w zamian macie puste alejki i prawdziwy klimat południowej Europy. Swoją drogą zdecydowanie wolę +32 stopnie we Włoszech niż +30 we Wrocławiu.
Wypożyczone auto też ma tą przewagę nad transportem publicznym, że nie musimy czekać na nasłonecznionym przystanku, tylko od razu wsiadamy do rozgrzanej niczym piekarnik puszki… Żarcik 😊 Wprawdzie faktycznie samochód potrafi się nieźle nagrzać na słońcu, ale mam dla Was kolejny „life hack” jak szybko obniżyć temperaturę nawet o kilkanaście stopni. Mianowicie otwieracie szybę lub drzwi na przykład po stronie pasażera, a drzwiami kierowcy kilkukrotnie „wachlujecie” (czyli otwieracie i trzaskacie). Ryzyko jest takie, że osoby postronne mogą nas uznać za debila, ale efekt gwarantowany. Dużo przyjemniej się wsiada do takiego pojazdu i klima dużo szybciej schłodzi nam wnętrze do komfortowej temperatury.
Skoro o aucie mowa to wspomnę o parkowaniu. Miejsca parkingowe są oznaczone kolorami: linie niebieskie – płatne, żółte – tylko dla mieszkańców, białe – bezpłatne. Ceny płatnych parkingów zależą od miasta i strefy (oczywiście im bliżej centrum lub starówki tym drożej) i wahają się od 50 centów do 2 euro za godzinę. W godzinach sjesty parkujemy za darmo. O ile czepiam się czasem włoskiej organizacji, to akurat strefy parkingowe są dobrze oznakowane i łatwo się zorientować ile gdzie i w jakich godzinach zapłacimy. Tankowanie jest nieco bardziej podchwytliwe (pisałem o tym przy okazji zwiedzania Sardynii w zeszłym roku). Obsługa stacji pracuje tylko kilka godzin dziennie (z przerwą na sjestę) a tankowanie samoobsługowe nie jest bardzo intuicyjne. Z kolei kiedy już obsługa Cię zatankuje to okazuje się, że na dystrybutorze jest inna cena niż na pylonie przy wjeździe na stację (np. 2,30 zamiast 2 euro/litr. A propos, ceny paliwa oscylują właśnie koło 2 euro za litr. Więc słusznie jeden z naszych mądrych możnowładców stwierdził: „W innych krajach paliwo jest droższe”. Nic tylko się cieszyć…
W kolejny, już ostatnim poście, napiszę o kolejnych miejscach, które zwiedziliśmy, o jedzonku, które testowaliśmy, plażach i naszym zakwaterowaniu – zdradzę tylko, że mieliśmy naprawdę super miejscówkę (w dobrej cenie), którą z czystym sumieniem mogę polecić.
Do następnego 😊

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne