Spędziliśmy w okolicach Bari zaledwie 4 dni, ale staraliśmy się je maksymalnie wykorzystać. Jak już wspomniałem, przejechaliśmy samochodem blisko 550 km, a dodatkowo każdego dnia przemierzaliśmy ok. 20 km na pieszo. Oczywiście nie ma mowy, żeby w tak krótkim czasie zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca, niemniej myślę, że najciekawsze udało się zaliczyć.
Z zawodu i wykształcenia jestem tłumaczem i lektorem języka angielskiego. Pasją do podróżowania i odkrywania nowych miejsc zarazili mnie rodzice, ale dopiero parę lat temu odkryłem, że lubię o tym pisać i dzielić się z innymi moimi spostrzeżeniami. Póki co, dalekie i egzotycznie podróże jeszcze przede mną. Na razie poczytasz tu o dość popularnych celach podróży Polaków głównie w Europie, ale nawet w takich miejscach staram się odkryć coś nowego i przekazać cenne wskazówki. Zapraszam
wtorek, 5 lipca 2022
Apulia – Włochy, cz. 3 - ostatnia
Apulia – Włochy cz. 2


niedziela, 3 lipca 2022
Apulia - Włochy cz. 1
Apulia – Włochy
Czerwiec 2022 był wyjątkowo upalny w Polsce, szczególnie na
Dolnym Śląsku, więc szukając nieco ochłody postanowiliśmy odwiedzić południowe
Włochy…
Apulia, ze swoją stolicą w Bari, to region położony na
„obcasie buta” i zdecydowanie różni się od innych części Italii, które mieliśmy
okazję odwiedzić.
Bari jest dość popularnym celem podróży nie tylko ze względu
na swoje walory … ale również dzięki dość gęstej siatce regularnych połączeń, w
tym z Wrocławia. Znaliśmy Bari ze zdjęć i opowiadań znajomych, więc gdy wpadł
mi w oko niedrogi lot, długo się nie zastanawialiśmy. Czy termin pod koniec
czerwca był dobrym wyborem? O tym nieco później.
Z informacji praktycznych: lotnisko znajduje się stosunkowo
blisko centrum, więc dotarcie do miasta zajmuje niedużo czasu i jest niedrogie.
W „normalnych” godzinach można się dostać komunikacją publiczną (autobus lub
pociąg). My wylądowaliśmy koło północy, więc jedyna opcja to taksówka, z tzw.
flat rate 25 euro. O transporcie publicznym chciałbym Wam napisać nieco więcej,
ale mam wrażenie, że Włosi postawili sobie za nadrzędny cel, żeby jak
najskuteczniej zniechęcić do komunikacji miejskiej. Gdyby to była dyscyplina
olimpijska, mieliby ode mnie złoty medal. Mnie szlag trafił po niecałych dwóch
godzinach. Weźcie proszę poprawkę, że to może po prostu ja jestem już za stary,
za wygodny, zbyt niecierpliwy… Ale kiedy wyzwaniem jest trafić na odpowiedni
peron, zakup biletu, czy rozeznanie się który autobus dokąd jedzie, nagle
okazuje się, że wysoka cena za wypożyczenie auta wcale już mi tak nie
przeszkadza.
Swoją drogą, faktycznie udało mi się znaleźć auto nieco
taniej niż jak szukałem jeszcze dwa dni przed przylotem. Co ciekawe, chociaż
jest kilka wypożyczalni w mieście, to najlepszą ofertę cenową znalazłem na
lotnisku. Na pewno nie żałuję wyboru, bo w ciągu 4 dni zrobiliśmy autem blisko
550 km i udało nam się zobaczyć sporą część Apulii. Próba zrobienia tego
transportem publicznych nieuchronnie skończyłaby się w najlepszym wypadku
utratą resztki moich włosów.
Przy okazji nie mogę nie wspomnieć o tym jak się tutaj jeździ
(choć w dużej mierze to chyba wspólna cecha większości południowych krajów).
Mam wrażenie, że zasady ruchu drogowego, w tym ograniczenia prędkości czy nawet
światła drogowe, to tylko luźna sugestia, taka rekomendacja. W Polsce uczymy
się ograniczonego zaufania do innych uczestników drogi. Tam powinniśmy pamiętać
o całkowitym braku zaufania do innych. Jedź (i przechodź przez drogę) tak,
jakby każdy chciał cię rozjechać. To że masz zielone światło o niczym nie
świadczy.
Jakość dróg też pozostawia wiele do życzenia. Najlepiej
niech świadczy o tym fakt, że w dość nowym aucie (ledwie 31 tyś. km przebiegu)
zawieszenie było wytłuczone jak w 40-letnim Trabancie. Z Bari do większości
miejsc, o których Wam napiszę prowadzą drogi szybkiego ruchu i autostrady (obie
nazwy mocno na wyrost). Wspominałem o tym przy okazji opisu Sardynii, ale nadal
mnie to zaskakuje: na ichniejszej dwupasmowej autostradzie obowiązuje
ograniczenie prędkości do 90 km/h, przy czym na pozostałych drogach poza
miastem, czasami tak wąskich, że nietrudno urwać lusterka, obowiązuje 70 km/h.
Ot, taka logika. Ale jak już wspominałem i tak Włosi nie specjalnie przejmują
się tymi liczbami. Ja oczywiście starałem się jeździć zgodnie z przepisami, ale
jak to mówią „jeśli wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i one”, więc z
każdym dniem zaczynałem dostosowywać się do lokalnego stylu. Jeszcze kilka dni
i jeździł bym 140 km/h z jedną ręką za oknem, z drugą na klaksonie.
Dobra, trochę ponarzekałem, trochę się pożaliłem, przez co
możecie odnieść wrażenie, że mi się nie podobało. Nic podobnego. Jest to
fantastyczne miejsce warte odwiedzenia. A te wszystkie drobiazgi tylko dodają
specyficznego klimatu. Choć na początku miałem lekkie deja vu i bałem się, że
nic mnie tu nie zaskoczy (zabudowa typowa dla miast śródziemnomorskich), to na
szczęście byłem w błędzie i szybko odkryliśmy perełki unikatowe nawet na skalę
światową.
Tradycyjnie mocno się rozpisałem, a nic nie napisałem o
zwiedzaniu. Zakończę ten post tylko krótką wzmianką o miejscowości, którą
odwiedziliśmy na początek: Locorotondo. Zdecydowanie niedoceniane miejsce. Nawet
większość przewodników po regionie traktuje je po macoszemu – wprawdzie
wspomną, ale nie namawiają szczególnie do odwiedziń. A warto. O ile większość
miast Apulii ma zabudowę kamienną w odcieniach beżu, Locorotondo zachwyca śnieżnobiałym
kolorem fasad, pięknymi widokami ze starówki, która góruje nad otaczającymi
stokami pokrytymi winoroślą i przede wszystkim ciszą i spokojem. Nie ma tu
tłumów turystów. Wręcz można odnieść wrażenie, że miasto jest trochę
zapomniane.
Tutaj robię pauzę, ale obiecuję, że ciąg dalszy nastąpi 😊
Saragossa, Hiszpania - część 1
Chciałbym Was tym razem zabrać w podróż do serca Hiszpanii: Aragonii i jej stolicy Saragossy. Nie jest to oczywisty cel turystyczny, bo dale...
Popularne
-
Udało mi się z moim nastoletnim synem wyskoczyć na tzw. city break. To znaczy moja kochana Żona najpierw zasugerowała, żebyśmy sobie zrobili...
-
Dzisiejszy post zacznę od tematu jedzenia, bo czuję, że może mnie ponieść i machnę taki elaborat, że na więcej nie będzie miejsca, ale posta...
-
No i udało się... Bo nie było to takie oczywiste. Do roku 2020 nie przypuszczałem, że wyjazd zagraniczny na wakacje będzie wiązał się z czy...