piątek, 2 października 2020

Edynburg, Szkocja - cz. 2

 Szkocja cz. 2

Zwiedzanie. Jadąc do nowego miejsca chcę zobaczyć jak najwięcej, poczuć lokalny klimat, poznać – przynajmniej na tyle na ile to możliwe w zaledwie kilka dni - kulturę i historię miejsca i jego mieszkańców. Chcę też doświadczyć czegoś nowego, czego nie ma w miejscach, które do tej pory odwiedziłem. Jednym ze sposobów na to są muzea. Wiem, że nawet wśród moich znajomych – i wierzę, że to odzwierciedla cały przekrój społeczeństwa – są gorący zwolennicy wszelkich muzeów, jak również ich zdecydowani przeciwnicy. Ci drudzy na samą myśl o tym przybytku kultury dostają reakcji alergicznej w postaci nudności. Powiem banał, ale muzea są najprzeróżniejsze. Sam też nie jestem bezkrytycznym entuzjastą wszystkich muzeów, szczególnie takich które pamiętam z dzieciństwa, gdzie najważniejsze było, żeby broń Boże niczego nie dotknąć. Choć przełamuję niechęć z czasów szkolnych to i tak dość ostrożnie wybieram miejsca do odwiedzin. Pomaga mi w tym aplikacja TripAdvisor, dzięki której możemy poczytać nie tylko oceny i komentarze osób odwiedzających, ale również praktyczne informacje, np. ile czasu warto sobie przeznaczyć na daną lokalizację.
W Edynburgu, moim (i tysięcy turystów) numerem jeden są ex aequo Royal Yacht Britannia i National Museum of Scotland.
Narodowe Muzeum, w zgodnej ocenie mojej córki i mojej, jest jednym z najlepszych muzeów jakie kiedykolwiek odwiedziliśmy. Jednym z najsłynniejszych eksponatów jest pierwszy sklonowany ssak – Dolly, choć Kasia nie mogła zrozumieć i nie podzielała mojego zachwytu nad wypchaną owieczką... Ale zbiory tego muzeum obejmują praktycznie wszystkie zagadnienia: naukę, technologię, oraz historię i kulturę różnych zakątków świata. Wraz z przyległym Royal Scottish Museum przedstawia historię dumnych szkotów. Niewątpliwym plusem tego miejsca jest brak opłaty za wstęp.
Wstęp na Królewski Jacht Britannia już darmowy nie był, de facto bilet należy do tych droższych, ale zdecydowanie mogę powiedzieć, że warto. Jacht, choć bardziej wygląda na sporych rozmiarów statek, służył Jej Królewskiej Mości Elżbiecie II i jej rodzinie przez prawie pół wieku przemierzając morza i oceany całego świata. Pokonawszy miliony mil morskich w 1997 roku, po przejściu w zasłużony stan spoczynku, został udostępniony zwiedzającym i przyciąga ok. 300 tyś osób rocznie, będąc jedną z topowych atrakcji nie tylko Szkocji, ale i całej Wielkiej Brytanii. Zwiedzając go nie musimy czytać nużących opisów. Do dyspozycji mamy audio-przewodnik: dzięki któremu po wybraniu odpowiedniej liczby odsłuchamy opisy i to - uwaga, uwaga - nawet w naszym rodzimym egzotycznym języku!!! Tak, jest to wielkie zaskoczenie, ponieważ mimo dużej liczbie Polaków na wyspach, branża turystyczna, oprócz tego przypadku, nie widzi potrzeby udostępniania opisów w języku polskim. Ja to tłumaczę w ten sposób, że przecież Polacy świetnie władają angielszczyzną i nie potrzebują tłumaczenia.
A propos branży turystycznej, to parę słów o zwiedzaniu w czasie pandemii. Szkocja wprowadziła wiele obostrzeń w ostatnim czasie, m.in. zakaz zgromadzeń powyżej 6 osób, czy konieczność rejestrowania się we wszelkich lokalach (system Track and Trace). Polega to mniej więcej na tym, że wchodząc do jakiegokolwiek baru, restauracji, zamku, muzeum, itp. musimy albo zarejestrować się na specjalnej rządowej stronie (skanując kod QR) albo podając obsłudze nazwisko i telefon kontaktowy. Ktoś powie: dobrze, dbają o bezpieczeństwo, inny stwierdzi: perfidna inwigilacja. Cóż, takie czasy. Dodatkowo, praktycznie do każdego miejsca trzeba z wyprzedzeniem robić rezerwację online, ze względu na ograniczenia co do liczby odwiedzających. W praktyce okazało się, że nie jest to zawsze konieczne, bo turystów jest baaardzo mało. Czasami dochodzi do wręcz komicznych sytuacji. Pojechaliśmy do St. Andrew's zwiedzić zamek (choć raczej ruiny). Teren otwarty, poza kasą ze sklepikiem z pamiątkami oraz mini wystawą, wszystko jest na świeżym powietrzu. Ponieważ nie wiedziałem o której tam dojedziemy, nie kupowałem wcześniej biletu. Na miejscu, przed wejściem dowiaduję się, że są dostępne miejsca (na terenie była jeszcze tylko jedna para zwiedzająca), ale bilet muszę kupić online... Więc stoję przed wejściem metr od pani i walcząc ze słabym internetem rejestruję się na stronie podając wszystkie „niezbędne” dane (dziwne, że nie pytali o rozmiar buta i ilość plomb), zakupuję bilet. Po kolejnych kilku chwilach wyczekiwania w napięciu dostaję potwierdzenie, że płatność przeszła, mam upragniony numer rezerwacji. Hurra, szanowna pani kasjerka może nas wpuścić do środka... Mały sukces, a jak cieszy... Ech, śmiech przez łzy. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normalności. Choć będąc zupełnie szczerym nie powinienem narzekać. Jak już wspominałem, brak turystów to zdecydowany plus. Brak tłumów, kolejek. Puste ulice, muzea, zamki. Naprawdę można się zrelaksować i rozkoszować niezaburzonymi doznaniami estetycznymi podziwianych atrakcji.
Swoją drogą mieliśmy ogromnego fuksa z terminem wyjazdu. Właśnie się okazało, że gdybyśmy mieli lot tydzień później już byśmy nie polecieli, ponieważ Wielka Brytania zdecydowała, że osoby przylatujące z Polski muszą obowiązkowo przejść 14-dniową kwarantannę. Oprócz Polski na listę wpisano Turcję oraz Bonaire, St. Eustatuis i Saba... Nie znacie? To 3 karaibskie wyspy. Jak by nie było, znaleźliśmy się w zaszczytnym gronie.
Oprócz przepięknych zamków wizytówką Szkocji są „włochate krowy”. Przesłodkie zwierzaki. Niestety udało nam się wypatrzeć tylko kilka sztuk i to w pewnej odległości od ogrodzenia. Oczywiście ja bym przeskoczył przez płot, żeby je wytarmosić, ale moja córka wykazała się większym rozsądkiem i wybiła mi ten pomysł z głowy. Ja nie wiem co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą...
Zostawię Was z tą myślą na dziś. Jeśli będziecie chcieli jeszcze poczytać o naszych przygodach w Szkocji to jutro wrzucę kolejnego posta. Do zobaczenia!

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne