czwartek, 3 października 2019

Hiszpania - cz. 2

 

Dzięki za „lajkowanie” poprzedniego postu na Fb. Połechtany reakcjami przedstawiam poniżej ciąg dalszy.
Mimo, że jak pisałem, jeden dzień na Barcelonę to za mało, zdecydowaliśmy się pozostałe dni spędzić na odkrywaniu innych miejscowości Katalonii.
Wybór padł na Tossa de Mar. To jest jeden z wyjątków, o którym wspomniałem w części 1 (teraz się okaże, kto czytał uważnie). Też jest to kurort należący do Costa Brava, ale w zupełnie innym klimacie niż Santa Susanna, Margrat de Mar czy Pineda de Mar.
Tu już nie było tak łatwo z dojazdem, bo pociąg nie dojeżdża, a autobusy kursują tu chyba trochę w innej czasoprzestrzeni, a i informacji na przystankach brak (albo ja nie mogłem znaleźć). W sumie wyszło na dobre, bo trafiliśmy na rejs do Tossa wzdłuż wybrzeża i mogliśmy z innej perspektywy podziwiać nadbrzeżne miejscowości i przepiękne rezydencje wybudowane na skałach.
Znakiem rozpoznawczym Tossa de Mar są mury obronne z basztami i wieżyczkami. Górują nad przepiękną starówką z wybrukowanymi wąskimi uliczkami. Pod jedną z wież znajduje się urocza malutka plaża z trzech stron otoczona skałami i murem. Warto choć chwilę tu się poopalać i popływać.
Oczywiście miasteczko oferuje niezliczoną ilość barów i restauracji serwujących hiszpańską kuchnię. Miałem tu okazję spróbować lokalnego specjału Cim-i-Tomba – danie rybne z warzywami gotowanymi w ich wywarze. Na samo wspomnienie o tej rybce popitej kieliszkiem lokalnego białego wina leci mi ślinka...
Kolejny dzień postanowiliśmy poświęcić na Gironę. Znajduje się tu lotnisko i wiele osób tylko z tego kojarzy to miasto, a naprawdę warto zajrzeć tu przynajmniej na kilka godzin. Girona to miasto czterech rzek i kilkunastu mostów, a najsłynniejszy to czerwony most ze stalowej kratownicy nad rzeką Onyar, który skonstruował sam Gustave Eiffel niedługo przed zaprojektowaniem paryskiej wieży.
W Gironie również znajdziemy piękną starówkę z dumnie górującą nad nią katedrą i przyległym parkiem. Tutaj oczywiście też mamy wąskie uliczki, kamienne schody i liczne zaułki, gdzie bez problemu znajdziemy ciszę i spokój. Co i tak w Gironie nie było trudne. W porównaniu z Barceloną było tu niewielu turystów, co daje możliwość pełniejszego delektowania się pięknem otoczenia.
Lecz mi szczególnie przypadły do gustu mury obronne (Passeig de la Muralla),
świetnie
zachowane lub odrestaurowane. Można po nich wędrować prawie dookoła starego miasta, co biorąc pod uwagę, że miejscami ich wysokość sięga kilkunastu metrów, robi ogromne wrażenie i pozwala podziwiać panoramę całego miasta. Dodatkowy plus, że atrakcja ta jest bezpłatna. Warto po drodze zaopatrzyć się w mapkę (również bezpłatnie dostępną w puncie informacji turystycznej), dzięki czemu wiemy w których miejscach można na mury wejść i z nich zejść (Google Maps tego nie widzi).
Podsumowując, spędziliśmy kilka dni w pięknym regionie oferującym wiele atrakcji i doznań estetycznych i kulinarnych. Był to nasz pierwszy raz w Hiszpanii, ale nie ostatni, choć jest jeszcze tyle innych krajów do zobaczenia.
Wiem, że wielu z Was było w Hiszpanii. Podzielcie się swoimi wrażeniami albo napiszcie o miejscach, które warto odwiedzić. W końcu chyba już czas planować kolejną podróż.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Malmö 2023 - cz. 2

Malmö cz. 2 (nieco długa, ale ostatnia – z wieloma praktycznymi informacjami) W pierwszym poście skupiłem się na Kopenhadze, ale teraz prz...

Popularne